Kelsey’s POV
Zostałam obudzona przez kilka pocałunków, wzdłuż mojej ręki
i ramienia, a następnie wokół szyi. Lekko ssąc moją szyję,
Justin delikatnie przejeżdżał po niej zębami.
Mruknęłam lekko, pilnując, żeby nie być zbyt głośno.
i ramienia, a następnie wokół szyi. Lekko ssąc moją szyję,
Justin delikatnie przejeżdżał po niej zębami.
Mruknęłam lekko, pilnując, żeby nie być zbyt głośno.
Poczułam jego uśmiech przy swojej szyi, zanim chichot
wydobył się z jego gardła.
wydobył się z jego gardła.
- Dobry, skarbie – skubnął mój policzek, po czym się
odsunął.
Przysunął twarz do moich włosów, ramieniem obejmując mnie
wokół talii i przyciskając do siebie.
wokół talii i przyciskając do siebie.
Zachichotałam, kładąc swoją dłoń na jego i krzyżując nasze
palce razem.
- Która godzina? – mruknęłam niewyraźnie, z tego powodu,
że dopiero się obudziłam.
że dopiero się obudziłam.
- Odpowiednia na to, żebyś się odwróciła i mnie pocałowała
– odpowiedział sprytnie, a ja tylko mogłam sobie wyobrazić,
że się przy tym uśmiechał.
– odpowiedział sprytnie, a ja tylko mogłam sobie wyobrazić,
że się przy tym uśmiechał.
Zaśmiałam się i obróciłam, pilnując aby nie rozluźnić
naszego uścisku.
Próbując się nie uśmiechać, spojrzałam na niego stanowczo,
po czym parsknęłam śmiechem.
Próbując się nie uśmiechać, spojrzałam na niego stanowczo,
po czym parsknęłam śmiechem.
- Co jest takiego zabawnego? – spytał Justin, patrząc na
mnie
spod uniesionych brwi.
spod uniesionych brwi.
Potrząsnęłam głową i ukryłam twarz w jego klatce piersiowej,
czując jej wibracje kiedy się zaśmiał.
czując jej wibracje kiedy się zaśmiał.
Przyciskając mnie do swojego ciepłego ciała, pochylił się
nade mną tak, żeby jego usta znajdowały się tuż przy moim uchu.
nade mną tak, żeby jego usta znajdowały się tuż przy moim uchu.
- Czyżby to z tego powodu, co zrobiliśmy wczoraj?
– szepnął, sprawiając, że moje policzki pokryły się rumieńcem.
– szepnął, sprawiając, że moje policzki pokryły się rumieńcem.
Zaśmiałam się, jeszcze bardziej zatapiając twarz w jego
klatce piersiowej.
- Skarbie – zachichotał, przebiegając ręką po moich włosach.
– Spójrz na mnie.
– Spójrz na mnie.
Potrząsnęłam głową, czując jak moja twarz płonie od gorąca.
Odsunął się ode mnie, a ja jęknęłam, kiedy złapał
moją twarz w dłonie, zmuszając mnie do spojrzenia na niego.
Z uśmiechem pochylił się i przycisnął swoje usta do moich.
moją twarz w dłonie, zmuszając mnie do spojrzenia na niego.
Z uśmiechem pochylił się i przycisnął swoje usta do moich.
Oddałam pocałunek, łapiąc go za nadgarstek, nie
chcąc żeby ta chwila dobiegła końca.
chcąc żeby ta chwila dobiegła końca.
Justin przejechał kciukami po moich policzkach.
- Jesteś urocza, kiedy czujesz się zakłopotana
– popatrzył na mnie.
– popatrzył na mnie.
Skrzywiłam się, zaciskając usta.
Justin ściągnął brwi, zdziwiony moją nagłą zmianą
zachowania,
kiedy nagle zdał sobie z czegoś sprawę, a na jego ustach pojawił się uśmiech.
kiedy nagle zdał sobie z czegoś sprawę, a na jego ustach pojawił się uśmiech.
- Oops, przepraszam skarbie – zaśmiał się. – Miałem
na myśli seksowna. Jesteś bardzo, bardzo seksowna
– poruszył sugestywnie brwiami, zanim znów przysunął się do pocałunku.
na myśli seksowna. Jesteś bardzo, bardzo seksowna
– poruszył sugestywnie brwiami, zanim znów przysunął się do pocałunku.
- Mmmm – oblizałam usta. – Kocham kiedy
mnie tak całujesz.
mnie tak całujesz.
Uniósł brew.
- Naprawdę?
Zachichotałam i pokiwałam głową. Pochylając się nade mną,
złożył na moich ustach jeszcze kilka pocałunków, po czym objął mnie ramieniem wokół talii.
złożył na moich ustach jeszcze kilka pocałunków, po czym objął mnie ramieniem wokół talii.
- Tak o?
- Dokładnie tak – zaśmiałam się, przykładając głowę
z powrotem do poduszki i wzdychając.
z powrotem do poduszki i wzdychając.
- Jak się czujesz? – spytał, odgarniając mi z
twarzy kosmyki włosów.
twarzy kosmyki włosów.
Uniosłam brwi w zdziwieniu.
- Co masz na myśli? – oparłam się na jednej ręce,
a drugą zaczęłam bawić się jego włosami.
a drugą zaczęłam bawić się jego włosami.
Zamykając oczy pod moim dotykiem, otworzył je
z powrotem chwilę później.
z powrotem chwilę później.
- Boli cię coś?
Zmarszczyłam się, zastanawiając się o co mu chodzi,
kiedy poczułam jego palce na swoim udzie.
kiedy poczułam jego palce na swoim udzie.
- Oh – przygryzłam wargę, rumieniąc się. – Ja.. ugh..
wszystko jest w porządku. Tak myślę.
wszystko jest w porządku. Tak myślę.
Chichocząc, Justin złożył pocałunek na moim czole.
- Jesteś strasznie niewinna. To takie słodk.. um.. seksowne
– poprawił się, puszczając mi oko.
– poprawił się, puszczając mi oko.
- Zamknij się – mruknęłam, lekko uderzając go w ramię.
- To nie jest nic złego, wiesz. W zasadzie cieszę się, że
jesteś zmieszana, jeśli chodzi o takie rzeczy.
jesteś zmieszana, jeśli chodzi o takie rzeczy.
- Nie jestem – fuknęłam.
Justin ściągnął brwi.
- Dlaczego?
Wzruszyłam ramionami, bawiąc się kawałkiem prześcieradła.
- Nienawidzę nie wiedzieć.. co zrobić – popatrzyłam na
niego.
– Wtedy czuję się.. dziwnie. Nie wiem jak to wyjaśnić.
– Wtedy czuję się.. dziwnie. Nie wiem jak to wyjaśnić.
- Skarbie.. – Justin potrząsnął głową. – To nic złego –
uśmiechnął się.
– To znaczy, że masz dla siebie szacunek. Nawet gdybyś
wiedziała, co zrobić, niczego by to
nie zmieniło, bo tu nie o to chodzi. Próbuję powiedzieć –
przesunął się tak, żeby być nade mną i podparł
się obiema rękami po moich bokach. – Cieszę się, że nikt więcej cię nie dotykał.
– To znaczy, że masz dla siebie szacunek. Nawet gdybyś
wiedziała, co zrobić, niczego by to
nie zmieniło, bo tu nie o to chodzi. Próbuję powiedzieć –
przesunął się tak, żeby być nade mną i podparł
się obiema rękami po moich bokach. – Cieszę się, że nikt więcej cię nie dotykał.
Uśmiechnęłam się, postanawiając z nim trochę pograć.
- Co sprawia, że myślisz, że nikt więcej mnie nie dotykał?
Jego oczy otworzyły się szeroko.
- Co ty próbujesz powiedzieć, Kelsey? Że ktoś miał twoje
ciało w swoich rękach przede mną?
ciało w swoich rękach przede mną?
Wzruszyłam ramionami odwracając wzrok i próbując się nie
śmiać.
- Może.
Chichocząc, Justin pochylił się i przycisnął usta do mojej
szyi.
Przechyliłam głowę na prawo, dając mu do niej lepszy dostęp.
Przesuwając usta wzdłuż mojej szczęki i
całując skórę obok moich ust, przysunął się do mojego ucha.
Przechyliłam głowę na prawo, dając mu do niej lepszy dostęp.
Przesuwając usta wzdłuż mojej szczęki i
całując skórę obok moich ust, przysunął się do mojego ucha.
- Nie oszukasz mnie skarbie – pocałował miejsce pod
moim uchem. – Wiem, kiedy kłamiesz – odsunął się z uśmiechem.
– Poza tym, po sposobie w jakim wczoraj
krzyczałaś moje imię, i jak spięta czułaś się kiedy zdjąłem spodnie,
od razu mogłem stwierdzić, że to był
pierwszy raz kiedy ktoś cię dotknął.
moim uchem. – Wiem, kiedy kłamiesz – odsunął się z uśmiechem.
– Poza tym, po sposobie w jakim wczoraj
krzyczałaś moje imię, i jak spięta czułaś się kiedy zdjąłem spodnie,
od razu mogłem stwierdzić, że to był
pierwszy raz kiedy ktoś cię dotknął.
- O mój Boże – pisnęłam, ponownie chowając twarz w
jego klatce piersiowej, rumieniąc się jeszcze bardziej. – Przestań.
jego klatce piersiowej, rumieniąc się jeszcze bardziej. – Przestań.
Śmiejąc się, pochylił się, łącząc nasze usta razem.
- Nie możesz sobie ze mnie żartować, skarbie.
- To był tylko niewinny żart – otworzyłam szeroko oczy. –
Nie musiałeś wchodzić w takie szczegóły.
Nie musiałeś wchodzić w takie szczegóły.
- To było nic. Jeśli chcesz szczegóły, skarbie, mogę ci je
wymienić właśnie w tym momencie. Jak to, kiedy robiłaś się mokra, w czasie kiedy cię..
wymienić właśnie w tym momencie. Jak to, kiedy robiłaś się mokra, w czasie kiedy cię..
- Justin! – krzyknęłam, uderzając go. – Zamknij się.
Śmiejąc się, Justin zszedł ze mnie i objął mnie ramieniem,
przyciągając mnie mocno do siebie.
przyciągając mnie mocno do siebie.
- Kocham cię – pocałował moją skroń.
- Ja ciebie też – uśmiechnęłam się.
- Prawdopodobnie powinniśmy wziąć prysznic i zjeść
śniadanie – oznajmił Justin, po kilku minutach leżenia w
ciszy, z naszymi palcami złączonymi razem.
śniadanie – oznajmił Justin, po kilku minutach leżenia w
ciszy, z naszymi palcami złączonymi razem.
Opuściłam ramiona z grymasem na twarzy.
- Nie chcę wstawać.
- Ja też nie, ale musimy się umyć – opierając się na łokciu,
pocałował mnie. – Chodź, skarbie. Wstawaj – odrzucając koc,
Justin podniósł się na nogi, a ja
wzięłam głęboki oddech i szybko zakryłam oczy.
pocałował mnie. – Chodź, skarbie. Wstawaj – odrzucając koc,
Justin podniósł się na nogi, a ja
wzięłam głęboki oddech i szybko zakryłam oczy.
- Co się stało?
Machnęłam dłonią w jego kierunku.
- Jesteś nagi. Zakryj się!
Justin zaśmiał się głośno a ja tylko wyobraziłam sobie,
że zapewne potrząsnął głową.
że zapewne potrząsnął głową.
- To nie jest nic, czego byś wcześniej nie widziała.
Skrzywiłam się.
- Wiem, ale nie czuję się komfortowo.
- Ostatnim razem kiedy sprawdzałem, byłaś z tym twarzą
w twarz nie tak dawno temu.
w twarz nie tak dawno temu.
- Jesteś dupkiem – warknęłam.
Chichocząc, Justin oderwał dłonie od mojej twarzy.
- Wyluzuj, skarbie. Tylko żartowałem – pocałował
mnie w policzek. – A teraz wstawaj.
mnie w policzek. – A teraz wstawaj.
Wzięłam głęboki oddech po czym usiadłam i od
razu tego pożałowałam, kiedy poczułam ból, który wystrzelił wzdłuż moich nóg.
razu tego pożałowałam, kiedy poczułam ból, który wystrzelił wzdłuż moich nóg.
- Cholera – syknęłam do siebie, lekko przenosząc
każdą z nich na skraj łóżka.
każdą z nich na skraj łóżka.
- Wszystko dobrze? – Justin podszedł do mnie, z
konsternacją wypisaną na twarzy.
konsternacją wypisaną na twarzy.
Przygryzłam wargę, nie chcąc powiedzieć głośno
faktu, że ledwo byłam w stanie poruszać nogami.
faktu, że ledwo byłam w stanie poruszać nogami.
- W-Wszystko w porządku..
- Jesteś pewna? – pochylił się, żeby mieć twarz na
wysokości mojej. – Mam ci pomóc?
wysokości mojej. – Mam ci pomóc?
Potrząsnęłam głową. Nie byłam słaba. Jeżeli mogłam
przetrwać dzień z wrogami Justina, mogłam też przetrwać pójście do łazienki.
przetrwać dzień z wrogami Justina, mogłam też przetrwać pójście do łazienki.
- Wszystko dobrze tylko.. nie jestem przyzwyczajona do tego
uczucia.
Justin pokiwał głową i odsunął się, obserwując moje ruchy.
- Widzisz, zrobiłam to. Nie jest źle – uśmiechnęłam się do
siebie.
- Teraz twoje wyzwanie, to przejście do łazienki –
wskazał kciukiem miejsce za sobą, a ja jęknęłam.
wskazał kciukiem miejsce za sobą, a ja jęknęłam.
- To jest tortura.
Justin machnął dłonią, a ja zauważyłam, że wciągnął
na siebie bokserki, dokładnie tak jak prosiłam.
na siebie bokserki, dokładnie tak jak prosiłam.
- To twój pierwszy raz. Przyzwyczaisz się do tego.
- Z pewnością – mruknęłam do siebie i westchnęłam.
– Cóż, to idziemy – ominęłam go i ostrożnie zaczęłam
przemieszczać się w stronę łazienki. Z każdym
korkiem było coraz łatwiej, ale ból był coraz ostrzejszy.
– Cóż, to idziemy – ominęłam go i ostrożnie zaczęłam
przemieszczać się w stronę łazienki. Z każdym
korkiem było coraz łatwiej, ale ból był coraz ostrzejszy.
Justin zachichotał a ja nie mogłam powstrzymać
się przed sprawdzeniem, co go tak rozbawiło.
się przed sprawdzeniem, co go tak rozbawiło.
- Co?
Wzruszył ramionami, powstrzymując śmiech.
- Nic.
Zwęziłam oczy, nie do końca mu wierząc.
- Po prostu.. chodzisz teraz jak pingwin
– parsknął śmiechem, łapiąc się za brzuch.
– parsknął śmiechem, łapiąc się za brzuch.
- Cóż.. przepraszam, że nie mogę iść prosto
– odpowiedziałam z irytacją, odwracając się
do niego tyłem i wchodząc do łazienki.
– odpowiedziałam z irytacją, odwracając się
do niego tyłem i wchodząc do łazienki.
- Skarbie ja…
Zatrzasnęłam drzwi, nie pozwalając mu na dokończenie zdania.
Ostro? Cóż, poradzi sobie z tym.
Ściągając z siebie kawałek materiału, którym się
przykrywałam,
weszłam pod prysznic i puściłam wodę, pozwalając jej spływać po całym moim ciele.
weszłam pod prysznic i puściłam wodę, pozwalając jej spływać po całym moim ciele.
Namydlając każdą część swojego ciała, nałożyłam na
włosy truskawkowy szampon Justina. Zamknęłam oczy,
kiedy poczułam obejmującą mnie parę ramion.
włosy truskawkowy szampon Justina. Zamknęłam oczy,
kiedy poczułam obejmującą mnie parę ramion.
Praktycznie wyskakując ze swojej skóry, obróciłam
się i stanęłam twarzą w twarz z Justinem.
się i stanęłam twarzą w twarz z Justinem.
- Co do cholery, Justin? – uderzyłam go ramię. –
Przestraszyłeś mnie!
- Przepraszam – zachichotał, wpatrując się we mnie.
– Nie mogłem po prostu znieść tego, że jesteś na mnie zła.
– Nie mogłem po prostu znieść tego, że jesteś na mnie zła.
Westchnęłam, próbując przywrócić sobie normalny oddech.
- Boże, Justin. Nie mogłeś zapukać, przeprosić z zewnątrz?
– popatrzyłam na niego. – Albo chociaż ostrzec, że wchodzisz.
– popatrzyłam na niego. – Albo chociaż ostrzec, że wchodzisz.
- Zapamiętam – uśmiechnął się, całując mnie w usta.
– A teraz.. przechodząc do ważniejszych rzeczy – złapał mnie za dłonie.
– Wybaczysz mi?
– A teraz.. przechodząc do ważniejszych rzeczy – złapał mnie za dłonie.
– Wybaczysz mi?
- Nie.
Justin uniósł wysoko brwi.
- Co?
- Słyszałeś. A teraz wyłaź. Chciałabym dokończyć
prysznic w spokoju, dziękuję – odwróciłam się i kontynuowałam namydlanie skóry, mając nadzieję,
że chociaż raz mnie posłucha i wyjdzie. On jednak zrobił odwrotnie.
prysznic w spokoju, dziękuję – odwróciłam się i kontynuowałam namydlanie skóry, mając nadzieję,
że chociaż raz mnie posłucha i wyjdzie. On jednak zrobił odwrotnie.
Podszedł do mnie od tyłu, kładąc dłonie na moich biodrach.
- Kelsey.. – mruknął mi do ucha.
Wzięłam głęboki
oddech, kiedy jego usta zaczęły
przemieszczać się wzdłuż mojej szyi.
przemieszczać się wzdłuż mojej szyi.
Zaciskając uścisk, zaczął lekko ssać moją mokrą skórę.
Jęknęłam, opierając głowę na jego ramieniu, jedną ręką
łapiąc
go za szyję.
go za szyję.
Całując mnie wzdłuż ramienia, odsunął mnie i odwrócił
przodem
do siebie, po czym popchnął mnie lekko na ścianę wpijając się
w moje usta, a ja przyciągnęłam go bliżej
do siebie.
do siebie, po czym popchnął mnie lekko na ścianę wpijając się
w moje usta, a ja przyciągnęłam go bliżej
do siebie.
Łapiąc mnie za biodra przyciągnął mnie tak, żebym obejmowała
go nimi w pasie, przybliżając mnie do siebie jeszcze bardziej.
go nimi w pasie, przybliżając mnie do siebie jeszcze bardziej.
Jęknęłam, wplątując rękę w jego włosy.
- Justin.. – mruknęłam.
Jeszcze raz całując mnie w szyję, Justin odsunął się
oddychając ciężko.
Złączył nasze czoła razem, a jego klatka piersiowa powoli
poruszała się w górę i w dół. Oblizał usta.
Złączył nasze czoła razem, a jego klatka piersiowa powoli
poruszała się w górę i w dół. Oblizał usta.
- Przepraszam..
- Wybaczam ci – szepnęłam, po czym ponownie wpiłam się w
jego usta.
Całując mnie wzdłuż klatki piersiowej, Justin wziął
jedną z moich piersi do ust, lekko ją ssąc.
jedną z moich piersi do ust, lekko ją ssąc.
- Justin.. – jęknęłam.
- Tak bardzo cię teraz pragnę – mruknął, pozbawiony oddechu.
– Chcę cię poczuć..
– Chcę cię poczuć..
Przysunęłam się do niego, przygryzając wargę.
- Proszę..
- Skarbie.. – szepnął Justin. – To za wcześnie..
Potrząsnęłam głową, nie będąc w stanie dłużej czekać.
- Zrób to. Teraz.
- Skrzywdzę cię.
- To zrób to powoli.
- Nie sądzę, że będę w stanie, skarbie – jęknął, mocno
mnie do siebie przyciskając.
mnie do siebie przyciskając.
- Dobrze, więc zrobię to sama – zanim Justin miał szansę
przetworzyć w głowie to, co właśnie powiedziałam,
złapałam jego penisa i umiejscowiłam go
w sobie, odchylając głowę w tył.
przetworzyć w głowie to, co właśnie powiedziałam,
złapałam jego penisa i umiejscowiłam go
w sobie, odchylając głowę w tył.
- Kurwa, Kelsey – wychrypiał Justin, lekko poruszając
się w przód i w tył pilnując, żeby mnie nie zranić.
się w przód i w tył pilnując, żeby mnie nie zranić.
Składając kilka pocałunków na moich ustach, jęknął,
biorąc głębokie oddechy.
biorąc głębokie oddechy.
- Tak jest dobrze, skarbie – szepnął mi do ucha,
łapiąc za moje biodra i lekko przyspieszając.
łapiąc za moje biodra i lekko przyspieszając.
- Justin..
- Kelsey – Justin z całych sił próbował mnie nie skrzywdzić,
a przy jego linii włosów zaczęły pojawiać się kropelki potu.
– Kurwa – jeszcze raz wszedł we mnie
a ja zacisnęłam biodra, czując, że jestem już blisko.
a przy jego linii włosów zaczęły pojawiać się kropelki potu.
– Kurwa – jeszcze raz wszedł we mnie
a ja zacisnęłam biodra, czując, że jestem już blisko.
Wkrótce moje ciało odprężyło się, tak samo jak i jego,
a on oparł czoło na moim ramieniu. Trzymając
Justina za szyję wzięłam głęboki oddech próbując
otrząsnąć się z tego, co właśnie doświadczyłam.
a on oparł czoło na moim ramieniu. Trzymając
Justina za szyję wzięłam głęboki oddech próbując
otrząsnąć się z tego, co właśnie doświadczyłam.
Po raz tysięczny dzisiejszego dnia, Justin pocałował
mnie w usta po czym delikatnie pozwolił mi stanąć na nogi.
mnie w usta po czym delikatnie pozwolił mi stanąć na nogi.
- Wszystko dobrze? – szepnął.
Skinęłam głową.
- Było niesamowicie – wzięłam głęboki oddech.
Justin zachichotał, całując mnie w czoło.
- Jasne, że tak.
Po kilku minutach stania w ciszy, Justin odsunął się ode
mnie.
- Prawdopodobnie powinnaś już wziąć prysznic.
Wywróciłam oczami.
- Byłoby miło.
- Chodź, pomogę ci – Justin uśmiechnął się, poruszając
brwiami.
- Nie, dziękuję – wzięłam do ręki mydło i cofnęłam się o
krok.
– Ostatnie czego potrzebujemy, to żeby to się znowu zdarzyło.
– Ostatnie czego potrzebujemy, to żeby to się znowu zdarzyło.
- Cóż, wcześniej nie narzekałaś – puścił mi oko.
Zaśmiałam się, wskazując mu drzwi od łazienki.
- Wyjdź.
Unosząc dłonie w obronnym geście zaczął się wycofywać.
– Okay, okay, właśnie to robię. Cholera, skarbie
– otwierając drzwi, zrobił krok naprzód. – Kocham cię.
– Okay, okay, właśnie to robię. Cholera, skarbie
– otwierając drzwi, zrobił krok naprzód. – Kocham cię.
Zachichotałam, uśmiechając się.
- Ja ciebie też.
Jeszcze raz się namydliłam i opłukałam włosy z szamponu.
Okrywając się ręcznikiem, wysuszyłam włosy,
zanim zaczęłam osuszać całe ciało.
Okrywając się ręcznikiem, wysuszyłam włosy,
zanim zaczęłam osuszać całe ciało.
Wchodząc do pokoju Justina zdziwiłam się, że łóżko
było zaścielone, a on ubrany w szare spodnie i białą
podkoszulkę, siedział na nim czekając na mnie.
było zaścielone, a on ubrany w szare spodnie i białą
podkoszulkę, siedział na nim czekając na mnie.
- Wybrałem dla czyste spodenki i t-shirt. Wątpię, żebyś
chciała założyć na siebie ubrania z wczoraj.
Oczywiście poza biustonoszem.
chciała założyć na siebie ubrania z wczoraj.
Oczywiście poza biustonoszem.
Pokiwałam głową i zrzuciłam z siebie ręcznik,
zakładając na siebie ciuchy, które przygotował.
Przez cały ten czas Justin bacznie mnie obserwował. Uśmiechnęłam
się, dokładnie wiedząc jakie robiłam na nim wrażenie.
Niby przypadkowo upuściłam koszulkę, po czym
zgięłam się i podniosłam ją z podłogi. Nagłe klepnięcie
wypełniło cały pokój, a ja krzyknęłam, zszokowana
tym, że uderzył mnie w mój nagi pośladek.
zakładając na siebie ciuchy, które przygotował.
Przez cały ten czas Justin bacznie mnie obserwował. Uśmiechnęłam
się, dokładnie wiedząc jakie robiłam na nim wrażenie.
Niby przypadkowo upuściłam koszulkę, po czym
zgięłam się i podniosłam ją z podłogi. Nagłe klepnięcie
wypełniło cały pokój, a ja krzyknęłam, zszokowana
tym, że uderzył mnie w mój nagi pośladek.
- Justin!
- No co? Był sobie tam, zadarty i zachęcający,
musiałem to zrobić – wzruszył ramionami z uśmiechem.
musiałem to zrobić – wzruszył ramionami z uśmiechem.
Wywróciłam oczami.
- Typowy facet – mruknęłam, zakładając na siebie
kolejno majtki, biustonosz i podkoszulek.
kolejno majtki, biustonosz i podkoszulek.
- Szczerze, nie możesz oczekiwać ode mnie niczego
innego kiedy stoisz przede mną nago. Masz szczęście,
że nie rzuciłem się na ciebie i nie zrobiłem tego, co poprzednio.
innego kiedy stoisz przede mną nago. Masz szczęście,
że nie rzuciłem się na ciebie i nie zrobiłem tego, co poprzednio.
Skrzywiłam się, myśląc o tym. Wczorajsza noc i dzisiejszy
poranek były wystarczające na kolejne kilka tygodni.
poranek były wystarczające na kolejne kilka tygodni.
- Co to za mina? Nie mów mi, że nie sprawiło ci to
przyjemności.
- Zamknij się – mruknęłam, rzucając w niego ręcznikiem.
Łapiąc go w locie, wyrzucił go za siebie i podniósł się,
podchodząc do mnie. Zanim zdałam sobie sprawę z tego,
co się dzieje, przerzucił mnie sobie przez ramię.
podchodząc do mnie. Zanim zdałam sobie sprawę z tego,
co się dzieje, przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Justin! – krzyknęłam, śmiejąc się. – Puszczaj!
- Nie mogę skarbie. Rzuciłaś we mnie mokrym ręcznikiem.
Karma jest suką – zachichotał, jeszcze raz klepiąc
mnie w tyłek, tym razem bardziej subtelnie.
- Nie mogę skarbie. Rzuciłaś we mnie mokrym ręcznikiem.
Karma jest suką – zachichotał, jeszcze raz klepiąc
mnie w tyłek, tym razem bardziej subtelnie.
- Tylko żartowałam!
- Nie obchodzi mnie to – otworzył drzwi od pokoju i
zszedł po schodach, a moja głowa podskakiwała przy
każdym jego kroku. Kiedy dotarliśmy do kuchni,
posadził mnie na blacie.
zszedł po schodach, a moja głowa podskakiwała przy
każdym jego kroku. Kiedy dotarliśmy do kuchni,
posadził mnie na blacie.
- Co chciałabyś zjeść?
- Cokolwiek, umieram z głodu – wzruszyłam ramionami.
- Ja też – Justin wyciągnął patelnię i spojrzał na mnie.
– Lubisz omlety?
– Lubisz omlety?
- Kocham – uśmiechnęłam się, a on otworzył lodówkę,
wyciągając z niej wszystkie potrzebne składniki.
wyciągając z niej wszystkie potrzebne składniki.
Z zafascynowaniem przyglądałam się temu, co robił.
- Nie wiedziałam, że umiesz gotować.
- Kiedy mieszkasz z szaloną kucharką, jak moja mama,
uczysz się tego i owego – zachichotał, kontynuując
przygotowanie najlepszych omletów, jakie w życiu widziałam.
uczysz się tego i owego – zachichotał, kontynuując
przygotowanie najlepszych omletów, jakie w życiu widziałam.
Rozejrzałam się wokół zdając sobie sprawę, że byliśmy sami.
- Gdzie są chłopcy?
Justin wzruszył ramionami.
- Prawdopodobnie robią gdzieś interesy.
- Przepraszam, ale czy nie powinieneś być teraz z nimi?
– spytałam, unosząc wysoko brwi.
– spytałam, unosząc wysoko brwi.
Justin zachichotał.
- Nah, skarbie. Jedynym powodem, dla którego wyszli
było to, że my byliśmy zajęci – spojrzał na mnie znacząco,
a ja zarumieniłam się wiedząc,
do czego zmierzał.
było to, że my byliśmy zajęci – spojrzał na mnie znacząco,
a ja zarumieniłam się wiedząc,
do czego zmierzał.
- O mój Boże – zaśmiałam się. – To żenujące. Myślisz, że
słyszeli?
- To znaczy, czy myślę, że słyszeli ciebie? – zachichotał.
– W takim razie tak, tak myślę.
– W takim razie tak, tak myślę.
Skrzywiłam się wiedząc, że nie będę więcej w stanie
patrzeć im w twarz bez wyobrażania sobie tego, że ci
dokładnie zdawali sobie sprawę z tego, co między nami
wczoraj zaszło.
patrzeć im w twarz bez wyobrażania sobie tego, że ci
dokładnie zdawali sobie sprawę z tego, co między nami
wczoraj zaszło.
Ustawiając się miedzy moimi nogami, Justin pocałował
mnie w nos, opierając się dłońmi po obu moich stronach.
mnie w nos, opierając się dłońmi po obu moich stronach.
- Za dużo się martwisz. Nie stresuj się. To nie jest nic,
czego by wcześniej nie słyszeli.
czego by wcześniej nie słyszeli.
Na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Ew.. Justin.. Nie musiałeś mi tego mówić.
Zaśmiał się.
- Przepraszam. Chciałem cię tylko uspokoić, to wszystko.
- Chyba przestraszyć – mruknęłam.
Justin potrząsnął głową.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też – pocałowałam go i się odsunęłam. – A teraz
dawaj mi jedzenie.
Chichocząc Justin odwrócił się, wziął do ręki patelnię z
dwoma omletami w środku i umieścił na talerzach po jednym z nich.
Pomagając mi zejść z blatu, wręczył mi danie do ręki.
dwoma omletami w środku i umieścił na talerzach po jednym z nich.
Pomagając mi zejść z blatu, wręczył mi danie do ręki.
Wzięłam pierwszy gryz omleta, a moje oczy otworzyły się
szeroko.
- O mój Boże, Justin, to niesamowite.
Uśmiechnął się.
- Dziękuję. Uczyłem się od najlepszych.
Zachichotałam. Dokończyłam jedzenia i wzięłam łyka wody.
- Która godzina?
Wycierając usta w serwetkę, zerknął na ekran swojego
telefonu.
- Jedenasta. Dlaczego pytasz?
Westchnęłam, odkładając naczynia do zlewu.
- Niedługo muszę wracać do domu.
Justin zdał sobie z tego sprawę, bo pokiwał głową.
Wiedzieliśmy, że ten moment nie mógł trwać wiecznie.
Rzeczywistość przyszła po nas, przypominając o przykrej
sytuacji w czasie kolacji z moimi rodzicami. Odkładając
swój talerz na mój, Justin odwrócił się.
Wiedzieliśmy, że ten moment nie mógł trwać wiecznie.
Rzeczywistość przyszła po nas, przypominając o przykrej
sytuacji w czasie kolacji z moimi rodzicami. Odkładając
swój talerz na mój, Justin odwrócił się.
- Chodź, zabiorę cię do domu.
Opuściłam ramiona nie chcąc wychodzić ale wiedząc,
że będę musiała to zrobić wcześniej czy później. Przechodząc obok niego,
wsunęłam buty na stopy i
wyszłam na zewnątrz. Wślizgnęłam się na miejsce pasażera w jego
aucie i cierpliwie czekałam, aż on również
znajdzie się w środku. Kiedy tylko to zrobił, zapiął pas i wjechał na jezdnię.
że będę musiała to zrobić wcześniej czy później. Przechodząc obok niego,
wsunęłam buty na stopy i
wyszłam na zewnątrz. Wślizgnęłam się na miejsce pasażera w jego
aucie i cierpliwie czekałam, aż on również
znajdzie się w środku. Kiedy tylko to zrobił, zapiął pas i wjechał na jezdnię.
Po kilku minutach ciszy, stwierdziłam, że nie mogę tego
dłużej znieść. Westchnęłam i złapałam jego dłoń.
dłużej znieść. Westchnęłam i złapałam jego dłoń.
- Wiem.. co sobie myślisz, ale to niczego nie zmienia, okej?
Trzymając drugą rękę na kierownicy, Justin twardo
wpatrywał się w jezdnię przed sobą.
wpatrywał się w jezdnię przed sobą.
- Justin..
- Co? – spojrzał na mnie, po raz pierwszy odkąd ruszyliśmy w
drogę.
- Nie rób tego – mruknęłam.
- Czego? – syknął.
- Tego – wskazałam. – Nie ignoruj mnie.
- Nie ignoruję cię -
odwrócił się.
- Owszem, ignorujesz. Spędziliśmy razem naprawdę
wspaniały czas. Proszę, nie psuj tego.
wspaniały czas. Proszę, nie psuj tego.
Wiedziałeś, że będę musiała wrócić do domu wcześniej czy
później.
- Tak..Cóż, ale część mnie miała nadzieję, że to nie nastąpi.
- Ja też, ale w obecnej sytuacji z moimi rodzicami,
nie mamy wyjścia – przygryzłam wargę, zakładając kosmyk
włosów za ucho. – Nie zadasz sobie nawet
sprawy, kiedy wszystko się zepsuje.
nie mamy wyjścia – przygryzłam wargę, zakładając kosmyk
włosów za ucho. – Nie zadasz sobie nawet
sprawy, kiedy wszystko się zepsuje.
Justin nie odezwał się ani słowem, nie chcąc się kłócić,
po czym ściągając usta skinął głową. Po paru minutach
zatrzymał się kilka domów do mojego, na wypadek
gdyby moi rodzice byli na miejscu. Odpinając pas, otworzyłam drzwi samochodu.
po czym ściągając usta skinął głową. Po paru minutach
zatrzymał się kilka domów do mojego, na wypadek
gdyby moi rodzice byli na miejscu. Odpinając pas, otworzyłam drzwi samochodu.
- Chodź, potrzebuję twojej pomocy.
Unosząc brwi w górę, Justin spojrzał na mnie, jakbym
co najmniej miała pięć głów.
co najmniej miała pięć głów.
- Co?
- Potrzebuję twojej pomocy, zanim odjedziesz. Proszę?
To zajmie sekundę.
To zajmie sekundę.
Wyciągając kluczyki ze stacyjki, Justin wyszedł z auta,
zatrzaskując za sobą drzwi.
zatrzaskując za sobą drzwi.
- O co chodzi?
Łapiąc go za dłoń, zaczęłam go ciągnąć w stronę swojego
domu.
- Chcę, żebyś coś dla mnie przeniósł.
Zamiast iść od strony frontowych drzwi, obeszliśmy dom
dookoła.
- Co my r…
- Widzisz tamtą drabinę? – wskazałam, przerywając mu.
Justin skinął. – Musisz podnieść ją i postawić blisko mojego okna.
Justin skinął. – Musisz podnieść ją i postawić blisko mojego okna.
- Dlaczego?
- Muszę wejść do środka, bez wiedzy moich rodziców
– powiedziałam, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
– powiedziałam, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Skarbie.. nie sądzisz, że już zauważyli?
- Nie. Pokłóciłam się z nimi, weszłam do pokoju i
zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Wiedzieli, że jestem zła
i że nie będę chciała z nimi gadać. A jeśli próbowali,
to dostali moją ciszę jako odpowiedź.
zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Wiedzieli, że jestem zła
i że nie będę chciała z nimi gadać. A jeśli próbowali,
to dostali moją ciszę jako odpowiedź.
- Ma sens – wzruszył ramionami, podnosząc drabinę
i ustawiając ją tak, jak prosiłam.
i ustawiając ją tak, jak prosiłam.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się, wspinając się na palce
i całując go w policzek.
i całując go w policzek.
- Nie ma za co – robiąc krok w tył, wsunął dłonie w
kieszenie i patrząc na drabinę zmarszczył brwi.
– Dlaczego nie wpadłem na to wcześniej?
kieszenie i patrząc na drabinę zmarszczył brwi.
– Dlaczego nie wpadłem na to wcześniej?
Zaśmiałam się.
- Może nie jesteś tak mądry, jak ci się wydaje.
Posłał mi uśmiech, patrząc na mnie spod uniesionych brwi,
a ja podniosłam ręce w obronnym geście.
a ja podniosłam ręce w obronnym geście.
- Przepraszam.
- Wybaczam – pochylając się, złączył nasze usta razem.
– Do zobaczenia później?
– Do zobaczenia później?
Skinęłam głową, jeszcze raz go całując, po czym
wspięłam się po drabinie. Otworzyłam okno, po czym najpierw
wsunęłam jedną nogę, a dopiero potem wślizgnęłam
się cała do środka. Pomachałam do Justina, który wciąż stał na zewnątrz.
wspięłam się po drabinie. Otworzyłam okno, po czym najpierw
wsunęłam jedną nogę, a dopiero potem wślizgnęłam
się cała do środka. Pomachałam do Justina, który wciąż stał na zewnątrz.
- Kelsey?
Popatrzyłam na drzwi, a moje serce podskoczyło mi do gardła.
- Kochanie, wiem, że jesteś zła, ale chcę tylko
porozmawiać. Proszę, otwórz – usłyszałam szczerość głosie
swojej mamy i wiedziałam, że mówiła poważnie.
porozmawiać. Proszę, otwórz – usłyszałam szczerość głosie
swojej mamy i wiedziałam, że mówiła poważnie.
Westchnęłam, wiedząc, że w końcu będę musiała
się z tym zmierzyć. Otworzyłam drzwi.
się z tym zmierzyć. Otworzyłam drzwi.
- Co? – mruknęłam nie chcąc, żeby psuła mi dzień.
Jej oczy otworzyły się szeroko.
- Kelsey…
- O co chodzi, mamo? – pospieszyłam ją.
- Mogę wejść? – spytała, wskazując na pokój.
Uniosłam brwi.
- Jasne? – cofnęłam się, robiąc jej miejsce. – Gdzie tato?
- W pracy – przełknęła głośno ślinę i stanęła prosto,
patrząc na mnie.
Skinęłam, bawiąc się końcem koszulki, próbując się
odstresować.
Po kilku chwilach ciszy, postanowiłam się przełamać.
- Więc.. o czym chciałaś ze mną porozmawiać?
- O ostatniej nocy.
- Mamo..
Uniosła dłoń, żeby mnie uciszyć.
- Przepraszam za to, co się stało. Tak nie powinno być
– potrząsnęła głową. – Twojemu tacie jest naprawdę przykro, Kelsey.
– potrząsnęła głową. – Twojemu tacie jest naprawdę przykro, Kelsey.
- To nie znaczenia – odpowiedziałam. – Nie powinien podnieść
na mnie ręki.
- Miał za dużo na głowie, Kelsey. Najpierw prawie zostałaś
zabita, potem zdał sobie sprawę, w jakim nie-
bezpieczeństwie byłaś przez ostatnie miesiące.
Gromadziła się w nim złość. My wszyscy powiedzieliśmy
i zrobiliśmy rzeczy, których nie chcieliśmy.
zabita, potem zdał sobie sprawę, w jakim nie-
bezpieczeństwie byłaś przez ostatnie miesiące.
Gromadziła się w nim złość. My wszyscy powiedzieliśmy
i zrobiliśmy rzeczy, których nie chcieliśmy.
Odwróciłam wzrok.
- Jeśli przyszłaś mnie skarcić za bronienie Justina,
to nie mam zamiaru cię słuchać. Wiem, że zrobiłam dobrze.
to nie mam zamiaru cię słuchać. Wiem, że zrobiłam dobrze.
- Chcemy tylko.. żebyś była szczęśliwa.
- Jestem szczęśliwa, mamo. Dzięki Justinowi.
Mama ściągnęła usta i skinęła głową.
- Rozumiem, Kelsey, ale musisz zdać sobie również sprawę
z ryzyka, jakie to za sobą niesie.
z ryzyka, jakie to za sobą niesie.
- Mamo, nikt nie jest idealny. Życie jakie prowadzi Justin wcale
nie oznacza, że gdybym umawiała się z kimś „normalnym”
to byłabym bardziej bezpieczna. Ludzie umierają
każdego dnia. Nie możesz nic poradzić na przeznaczenie
i na to, co zaplanował Bóg.
nie oznacza, że gdybym umawiała się z kimś „normalnym”
to byłabym bardziej bezpieczna. Ludzie umierają
każdego dnia. Nie możesz nic poradzić na przeznaczenie
i na to, co zaplanował Bóg.
Zapadła cisza, podczas której wyraźnie nad tym myślała,
bo pokiwała głową.
bo pokiwała głową.
- Masz rację.
- Mamo – jęknęłam. –Mówię poważnie.. czekaj – zatrzymałam
się. – Co?
- Powiedziałam, że masz rację.
Zaskoczenie przebiegło po mojej twarzy, a ja otworzyłam
szeroko oczy.
- Naprawdę?
- Mhm – siadając na skraju łóżka, poklepała miejsce obok
siebie.
Zajęłam miejsce, które mi wskazała.
- Nie możesz kontrolować planów Boga i nie możesz uniknąć
wszystkich zagrożeń w życiu - uśmiechnęła się, łapiąc mnie za rękę.
– Po prostu się o ciebie martwię.
wszystkich zagrożeń w życiu - uśmiechnęła się, łapiąc mnie za rękę.
– Po prostu się o ciebie martwię.
Potrząsnęłam głową.
- Nie musisz, mamo. Wszystko jest w porządku.
- Teraz to widzę – z uśmiechem cofnęła rękę, kładąc ją sobie
na kolanie i oblizując usta. – Nie spałam całą noc zastanawiając
się nad tą sytuacją i mimo wszystko nie
mogę zignorować faktu, jak bardzo Justin się o ciebie troszczy.
na kolanie i oblizując usta. – Nie spałam całą noc zastanawiając
się nad tą sytuacją i mimo wszystko nie
mogę zignorować faktu, jak bardzo Justin się o ciebie troszczy.
Przygryzłam wnętrze policzka, czując dziwny uścisk w
brzuchu.
- Widziałam strach w jego oczach, kiedy Luke trzymał cię na
celowniku – zaśmiała się, potrząsając głową. – Ten chłopak cię kocha.
celowniku – zaśmiała się, potrząsając głową. – Ten chłopak cię kocha.
- Na pewno.
Przyłożyła dłoń do mojej twarzy, odgarniając mi z niej
kosmyki włosów.
- Wiem, że czasem mogę być jak wrzód na tyłku ale chcę się
tylko
upewnić, że jesteś bezpieczna. W każdej sytuacji. To samo
jeśli chodzi o twojego brata.
upewnić, że jesteś bezpieczna. W każdej sytuacji. To samo
jeśli chodzi o twojego brata.
- Wiem – mruknęłam. – Przepraszam za to, co wczoraj
powiedziałam -Westchnęłam. – Wcale was nie nienawidzę.
Po prostu byłam zła na to wszystko co się stało.
powiedziałam -Westchnęłam. – Wcale was nie nienawidzę.
Po prostu byłam zła na to wszystko co się stało.
- Rozumiem, skarbie. Nie musisz się o to martwić,
wybaczyliśmy ci to – pochyliła się, składając na moim
czole lekki pocałunek. – Jesteś moją córką i nie ważne,
co się będzie działo, kocham cię.
wybaczyliśmy ci to – pochyliła się, składając na moim
czole lekki pocałunek. – Jesteś moją córką i nie ważne,
co się będzie działo, kocham cię.
- Ja ciebie też – uścisnęłam ją.
Przebiegła dłonią po moich włosach po czym odsunęła się,
wyraźnie szczęśliwa, że się pogodziłyśmy. Kiedy podeszła do
drzwi, do głowy wpadła mi pewna myśl.
wyraźnie szczęśliwa, że się pogodziłyśmy. Kiedy podeszła do
drzwi, do głowy wpadła mi pewna myśl.
- Hej.. mamo?
- Tak skarbie?
- Czy to znaczy, że mogę widywać się z Justinem?
Uśmiechając się do mnie, wzruszyła ramionami.
- Chyba tak.
Pisnęłam i zeskoczyłam z łóżka, ignorując ból w nogach,
po czym po raz kolejny rzuciłam jej się w ramiona.
po czym po raz kolejny rzuciłam jej się w ramiona.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
Uśmiechnęła się.
- Nie musisz mi dziękować – odsunęła się. –Jestem na
dole jeśli będziesz czegoś potrzebować, dobrze?
dole jeśli będziesz czegoś potrzebować, dobrze?
Pokiwałam głową, uśmiechając się szeroko jak totalna
idiotka,
ale mnie to nie obchodziło. Cieszyłam się, że w końcu będę
mogła spotykać się z Justinem nie musząc
okłamywać rodziców. Jeszcze raz odwróciła się w wyjściu.
ale mnie to nie obchodziło. Cieszyłam się, że w końcu będę
mogła spotykać się z Justinem nie musząc
okłamywać rodziców. Jeszcze raz odwróciła się w wyjściu.
- Oh.. i Kelsey..?
Popatrzyłam na nią, unosząc wysoko brwi.
- Kiedy następnym razem zdecydujesz się wymknąć
z domu, zabierz ze sobą dodatkową parę ubrań – patrząc na to,
w co byłam ubrana uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
z domu, zabierz ze sobą dodatkową parę ubrań – patrząc na to,
w co byłam ubrana uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
~~~~~~~~~~
Kocham go
OdpowiedzUsuńasdfghjkl
Kocham ciebie
Kocham ten blog