Danger's back and he's more dangerous than ever

Thirty Six

Przez sposób, w jaki Justin odezwał się do Kayli byłam niemal pewna, że dziewczyna wyjdzie, ale, ku mojemu zdziwieniu, została.
-Słyszałam co ci się stało - weszła do pokoju w wysoko podniesioną głową i figlarnym uśmieszkiem na czerwonych ustach. - Szkoda, że nie umarłeś - zakpiła.
Podniosłam brwi. Kim jej się do cholery zdawało, że była?
Rysy chłopaka zrobiły się ostrzejsze.
-Spierdalaj, zanim...
-Zanim co? - warknęła. - Hmm? - przekrzywiła głowę.
-Zabiję cię - warknął z jadem w głosie.
Przygryzłam wargę wiedząc, że był do tego zdolny. Dobrze wiedziałam, że nie miał oporów przed skrzywdzeniem dziewczyny psychicznie ani fizycznie - nie uderzył mnie, ale przyciskał do ściany i już to cholernie bolało.
Sądziłam, że Kayla odejdzie, ale zamiast tego zaśmiała się, na co Justin zacisnął szczękę.
-Co jest tak kurewsko zabawne? - syknął.
Dziewczyna z łobuzerskim uśmieszkiem pokręciła głową.
-To, że składasz puste obietnice. Szkoda, że myślisz, że naprawdę w nie wierzę.
-Nie znasz mnie - warknął.
-Oh, ależ znam - złośliwie się uśmiechnęła, a mi zacisnął się żołądek. - I wiem, że nie położyłbyś na mnie ręki.
Justin tylko podniósł brew i łobuzersko się uśmiechnął.
-Zgaduj dalej, suko. Jak na kogoś, kto tak dobrze mnie zna, nie wiesz do czego jestem zdolny.
-Zapominasz o wielu rzeczach, Bieber. Nie zdziwiłoby mnie jeśli zapomniałeś ile razy mi groziłeś, ale nic z tego nie wyszło.
Tym razem Justin się zaśmiał.
-Oczywiście, że nie. Jesteś głupia? Potrzebuję cię do swoich celów. Jak mógłbym coś takiego wyrzucić? - uśmiechnął się.
Trafił w czuły punkt, bo jej twarz momentalnie skamieniała, a z jej ust wydobyło się warknięcie.
-Smaż się w piekle, Bieber.
-Spotkamy się tam, skarbie - puścił jej oczko.
Skrzywiłam się, słysząc jak ją nazwał, a moje całe ciało przepełniła zazdrość.
Kayla patrzyła na niego z obrzydzeniem.
-Marnuję na ciebie życie.
-A ty mój czas. Wypierdalaj stąd, Kayla!
-Z przyjemnością - warknęła.
-Nie uderz w drzwi - zaśmiał się cicho.
Dziewczyna od razu się odwróciła, na co oboje wywróciliśmy oczami.
Dlaczego nie mogła już skończyć? Zaczęła działać mi jej na nerwy, a ledwo ją znałam.
-Jeszcze jedno - podniosła palec.
-Co? -warknął Justin.
-Nie mówię do ciebie - przeleciała po nim wzrokiem, po czym spojrzała prosto na mnie. - Mówię do twojej seks zabawki.
Rozszerzyły mi się źrenice.
-Nie mów tak na nią - warknął.
Kayla tylko go zignorowała i do mnie podeszła.
-Uczciwie ostrzegam, używa cię do jednej i tylko jednej rzeczy. Nie obchodzisz go ty ani twoje uczucia. Interesuje go tylko co kryje się pod tymi ubraniami. Szkoda, że zdążył zobaczyć już połowę.
Zarumieniłam się, zażenowana, że patrzyła na mój odkryty tors.
-Nie mieszaj jej w to - zagroził Justin.
-Pierdol się.
-Nie - pokręcił głową. - Byłem, widziałem, robiłem - łobuzersko się uśmiechnął. - Nic specjalnego.
Zmarszczyłam brwi. Co to miało znaczyć?
Patrząc na niego stanęła prosto, pokazując, że ma gdzieś jego słowa, chociaż było widać, że ją trafiły. Zerkając na niego po raz ostatni, odwróciła się na piętach i wyszła, trzaskając za sobą drzwiami.
-Co się do cholery właśnie stało? - wymamrotałam po kilku sekundach ciszy.
-Nic, po prostu ją ignoruj. Kłamie - zapewnił, lekko mnie całując i gładzą kciukiem po policzku.
Przygryzłam wargę.
-A tak poza tym kto to był? Znaczy... kim ona dokładnie jest?
Justin potrząsnął głową.
-Nikim ważnym.
Poczułam, że zaciska mi się żołądek. Wiedziałam, że coś ukrywa i zabijało mnie to, że znów zaczyna mnie okłamywać. Akurat wtedy, gdy wszystko zaczynało się układać.
Kładąc mu dłonie na torsie, zepchnęłam go z siebie i usiadłam.
-Co ty robisz? - spytał.
-Skończyliśmy już z kłamstwami i obiecaliśmy, że nie będzie między nami sekretów, a ty i tak znów to robisz - wzięłam wdech, rozczarowana kręcąc głową.
Chciałam, żeby było dobrze, ale jak wszystko może być okej, jeśli coś wciąż nie gra?
-Nie kłamię - mruknął.  - Przysięgam, że ona jest nikim.
-Nikt - robiłam w powietrzu cudzysłów - od tak wchodzi do twojego pokoju i życzy ci śmierci - wywróciłam oczami, krzyżując ręce na piersi.
-Robi to szalona suka, bo właśnie tym ona jest - pojebaną dziwką - pokiwał głową.
Westchnęłam, chwytając swoją bluzkę z podłogi i wkładając ją przez głowę.
-Kelsey...
-Nie - podniosłam dłoń. - Dlaczego chociaż raz nie możesz być ze mną szczery, bez wachania się i dawania mi prostych, chcę-łatwo-się-z-tego-wyplątać, odpowiedzi!
-Mówię ci prawdę! - krzyknął desperacko, mierzwiąc palcami włosy i ciągnąc za końce. - Cholera, Kelsey... -wymamrotał.
Wzięłam gł eboki wdech, patrząc na niego ze smutkiem.
Drapiąc się po karku, opuścił ramiona.
-Dobra, chcesz wiedzieć kim ona jest?
Pokiwałam głową.
-Proszę.
Westchnął, puszczając ręce luźno.
-Okej, powiem ci.
Przygryzłam wargę, czekając na odpowiedź.
-Jest częścią grupy.

Justin's POV

Kelsey pytająco podniosła brwi.
W obronie podniosłem obie ręce.
-To tyle. Jest zła, że nigdy nie będzie niczym więcej niż dziewczynką na posyłki. Wkurzyło ją też to, że ją oszukałem, zabierając przesyłkę. Który, zanim spytasz, trzymała dlatego, że jest suką - wywróciłem oczami, przypominając sobą jaką była idiotką.
Kelsey długo na mnie patrzyła, a ja robiłem to samo, pokazując, że byłem szczery, pomijając, że zapomniałem wspomnieć o wcześniejszych spotkaniach z Kaylą.
Siedziała nadąsana, myśląc nad moimi słowami, po czym powoli pokiwała głową.
-Okej - oblizała usta, patrząc mi w oczy. - Wierzę ci.
Uśmiechnąłem się.
-Dziękuję.
Lekko się zaśmiała.
-Nie ma za co?
Z uśmiechem do niej podszedłem.
-Jesteś taka urocza, kiedy się denerwujesz - poruszałem brwiami, wywołując u niej śmiech.
-Głupek.
-Nie - pokręciłem głową. - Jestem na to zbyt cool.
Z łobuzerskim uśmiechem przechyliła głowę na bok.
-Czy ty właśnie powiedziałeś cool?
Przytkanąłem, specjalnie napinając przed nią mięśnie.
-Owszem, masz z tym jakiś problem, skarbie?
Pokiwała głową, po czym lekko się skrzywiła, na co zrobiłem to samo.
-Coś się stało?
-Powiedziałeś do mnie skarbie.
Zmarszczyłem brwi.
-Więc? Zawsze cię tak nazywam. Jesteś moją dziewczyną.
Potrząsnęła głową.
-To już nie to samo.
-Co masz na myśli?
-Nazwałeś tak Kaylę...
Otworzyłem usta, żeby zaprzeczyć, ale po chwili znów zamknąłem, przypominając sobie do czego nawiązuje i mojej kłótni z Kaylą.
-Skarbie, powiedziałem tak tylko, żeby ją zdenerwować. To nic nie znaczyło.
Kelsey moment nad tym myślała, po czym wypuściła długie 'oooohhh', na co się zaśmiałem.
Oplotłem ją rękami, przysuwając bliżej.
-Jesteś taka urocza.
Pokręciła głową, obejmując mnie w pasie.
-Zdecydowanie nie jestem urocza.
Pokiwałem głową.
-Jesteś.
-Nie.
-Tak.
Wydęła usta.
-Nie chcę być urocza.
Na mojej twarzy pojawiło się rozbawienie.
-Więc jaka chcesz być?
Udawała, że nad tym myśli, bo czym subtelnie się uśmiechnęła.
-Chcę być seksowna.
Z cichym jękiem oblizałem usta.
-Uwierz mi, skarbie. Słowo seksowna nawet w połowie cię nie opisuje - łobuzersko się uśmiechnąłem i chwyciłem jej dolną wargę w zęby, delikatnie ciągnąc, po czym ją pocałowałem.
Jęknęła, na co chwyciłem ją za biodra. Nie byłem w stanie opisać jak gorąca była. Zawsze, gdy byłem blisko niej, zaczynałem tracić kontrolę.
Prowadząc ją tyłem w kierunku łóżka, chwyciłem jej bluzkę, zdjąłem i rzuciłem gdzieś na bok, a następnie ponownie złączyłem nasze usta.
Tym razem to się tu nie skończy. Chciałem pójść nieco dalej.
Położyłem ją na łóżku, a siebie na niej, starając się, żeby było jej wygodnie. Przesuwałem dłońmi po każdym centymetrze jej ciała, chcąc odsłonić je dla moich chciwych oczu.
Zjeżdżając ustami na jej szyję, zacząłem ją lekko ssać, po czym przeniosłem się na jej klatkę piersiową, gdzie zacząłem składać mokre pocałunki, na co dziewczyna niekontrolowanie jęknęła.
Wślizgnąłem rękę na jej plecy, do zapięcia stanika. Jednym ruchem go rozpiąłem, a on spadł jej z ramion.
Spojrzałem jej w oczy, upewniając się, że jest okej. Kiedy przygryzła wargę i przytaknęła w oczekiwaniu, złączyłem nasze usta, szepcząc jednocześnie słowa pełne zachęty.
-Jesteś taka piękna - wymamrotałem, zdejmując jej stanik i odsłaniając tors.
Przygryzłem wargę, nie będąc w stanie się dłużej kontrolować. Chwyciłem w usta jeden z jej sutków, na co dziewczyna wygięła plecy w łuk, a z jej ust wydobył się głośny jęk.
Złapałem jej drugą pierś, chcąc ją zadowolić, co wychodziło mi bardzo dobrze, wnioskując po tym, jak często krzyczała moje imię.
-Justin... - szepnęła, gwałtownie łapiąc powietrze, czując na sobie mój język. Zmierzwiła mi włosy i pociągnęła za końce, na co jęknąłem.
Oderwałem się i zacząłem poświęcać tyle samo uwagi drugiej piersi.
Przewracając nas, Kelsey odsunęła moją głowę od swojego torsu i siadła mi między nogami.
Przygryzłem wargę, instynktownie kładąc ręce na jej biodrach.
-Zrób coś, kochanie - jęknąłem.
Nie musiała nawet się zastanawiać. Zaczęła ruszać biodrami, na co odrzuciłem głowę w tył.
-Jezu Chryste - wymamrotałem widząc, że Kelsey ruszała się coraz szybciej, a jej piersi w tym samym rytmie, przez co mój penis był już twardy.
Zacząłem kręcić jej biodrami i jęknąłem, czując jak jej ciało ociera się o moje.
Po chwili zaczęła nierówno oddychać i wiedziałem, że zaraz dojdzie.
-Chcesz, żebym nas obrócił i skończył za ciebie? - szepnąłem.
Kelsey pokręciła głową i złączyła nasze usta.
Jęknąłem. Kochałem, gdy dziewczyna wiedziała czego chce, a Kelsey ocierała się o mnie z taką pewnością i chcicą, że czułem coraz bardziej rosnące podniecenie.
-Kurwa, kochanie, trochę szybciej. Jeszcze chwila - szepnąłem.
Kiwając głową, zaczęła ciężko oddychać tuż przy mojej szyi i kontynuowała ruchy przy moim kroczu, wbijając mi paznokcie w ramiona.
-Kelsey - jęknąłem.
-Justin... - szepnęła. - O... mój... Boże... - krzyknęła, dochodząc w tym samym momencie co ja. Opadła na mnie jednocześnie zaskoczona i dumna z tego, co zrobiła.
Odwracając nas, odgarnąłem jej włosy z twarzy.
-Byłaś niesamowita, kochanie... - musnąłem jej usta. - Naprawdę niesamowira.... - ponownie złączyłem nasze usta.

Kelsey's POV

Czy właśnie zrobiłam to, co myślę, czy tylko mi się wydaje?
Kiedy Justin mnie objął, przysuwając bliżej, wiedziałam, że to działo się naprawdę.
Nie myślałam, że to co się wydarzyło się... cóż... wydarzy, ale część mnie się z tego cieszyła. Wiedziałam, że nigdy nie chciałam niczego przyśpieszać, ale robienie małych kroczków było dobre dla naszego związku.
W przeciwieństwie do słów Kayli, Justin nie odszedł. Nie powiedział, że już ze mną skończył lub że dostał czego chciał.
Mimo, że nie uprawialiśmy seksu - ale byliśmy cholernie blisko - pokazał, że jest tu dla mnie i Kayla była taka, jak opisał ją Justin - kłamliwa, a mój lęk zniknął. Uśmiechnęłam się, czując usta chłopaka na czole i podniosłam brodę, aby go pocałować. Zanim zdążyłam się powstrzymać, z moich ust wyleciały dwa słowa, których się nie spodziewałam.
-Kocham cię.
Justin był zaskoczony i spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami, a ja natychmiast pożałowałam, że się odezwałam.
-Ja, uhm, przepraszam. Nie chciałam... - Justin mi przerwał, łącząc nasze wargi.
Z uśmiechem się ode mnie oderwał.
-Też cię kocham - pogłaskał mnie po włosach. - I to bardzo.

~~~~

asdfghjkl ♥
awwwwwwwww
omg omg omg
Czy to nie było najsłodsze na świecie? <3

1 komentarz: